W chwili wybuchu powstania wojsko Królestwa Polskiego tworzyło niecałe 42 tys. lu dzi zorganizowanych w korpus piechoty i korpus kawalerii. Każdy z nich składał się z dwóch dywizji Strona przeciwna miała pod broni. 400 tys. ludzi (według stanu etatowe go), z czego do działań w pierwszym rzucie wydzielono ponad 120 tys żołnierzy.
Przygniatającą przewagi mieli Rosjanie w działach. Ogółem ich liczbę szacuje się na ponad tysiąc z czego przeciw Królestwu rzucono 440 luf. Tymczasem wojsko Króle stwa posiadało zaledwie 96 arma i choć do początku lutego udało się ich liczbę pod nieść do 150, to dysproporcja była wyraźna. Ponieważ w Królestwie nii produkowano dzia przeto prace na uruchomieniem produkcji przyniósł’ pierwsze rezultaty dopiero w lecie.
Położenie militarne Rosji nie było jednak tak dobre, jak wskazywałyby gołe liczby. Co prawda woj na z Turcją, prowadzona w latach 1821- 1829, zakończyła się zwycięstwem i rozszerzeniem wpływów rosyjskich na Bałkanach, ale armia rosyjska nie zaprezentowała się w niej zbyt dobrze. Nieprzyjemne wrażenie spowodowane złym zaopatrzeniem i dużymi stratami w pierwszej części kampanii zatarło dopiero energiczne dowodzenie Dybicza uwieńczone zwycięstwem pod Kulewczą i kapitulacją Adrianopola. Poniesione straty w ludziach nie zostały jednak zregenerowane.
Armia rosyjska, podobnie jak większość armii tego okresu, miała charakter zawodowy. Było to wojsko złożone z rekrutów trafiających w szeregi na 25 lat. Pobory przeprowadzano nieregularnie.
Gdy liczba żołnierzy w szeregach zmniejszała się, car ogłaszał ukaz o poborze, wyznaczając oczekiwaną przez władze liczbę rekrutów. Wzięci do wojska trafiali do jednostek liniowych dopiero po rocznym szkoleniu. Ostatni pobór odbył się w przededniu wojny tureckiej, w 1828 roku. Większość rekrutów trafiła na Bałkany, gdzie rosyjskie korpusy topniały w tempie zastraszającym. Pobór ogłoszony w 1830 roku nie doszedł do skutku z powodu epidemii cholery. Faktycznie więc siły rosyjskie były mniej licz - ne, niż przewidywały to etaty.
Armia Królestwa, przygotowując się do walki, mogła polegać, z jednej strony, na weteranach, nierzadko pamiętających czasy napoleońskie, a z drugiej na nieprzeszkolonych poborowych. Ponieważ służba w armii Królestwa trwała jedynie 6 lat, przeto można było oczekiwać, że liczba zgłaszających się sięgnie kilku tysięcy. W rzeczywistości było jeszcze lepiej, bo do 10 grudnia do wojska ność wojska.
Chłopicki uważał, że wojsko mniej liczne musi być od przeciwnika sprawniejsze. Dlatego poprzestał na dodaniu do istniejących pułków trzecich i czwartych gdzie istotną część stanowi Wbrew temu, co napisał Józef Zaliwski, jeden z głównych organizatorów nocy listopadowej, Dwernicki nie był uprzedzony o wydarzeniach warszawskich 29 listopada. Z Sieradza, gdzie stacjonował dowodzony przezeń pułk strzelców konnych, wyruszył do stolicy dopiero 6 grudnia. Ponieważ dowództwo zgłosiło się 15 tys. weteranów...
Liczbę rekrutów szacowano na 130 tys. zdolnych do noszenia broni. Drugie tyle mogło znajdować się na wschód od Wisły, na ziemiach opanowanych we wstępnym okresie walk przez Rosjan. Mechaniczne włączanie rekrutów w skład istniejących jednostek nie wchodziło jednak w grę. Mieszanie wiarusów z uzbrojonymi w kosy żółtodziobami zmniejszyłoby spraw brygad jazdy było już obsadzone, skierowano Dwernickiego do tworzenia nowych
uwięziony w połowie listopada i uwolniony w noc listopadową. Obok takich jak on, służyli starzy wiarusi, m.in. Józef Majewski, weteran wojny