Na czele spisku, który wywołał powstanie listopadowe, stali ludzie młodzi, niemający wpływów w elicie władzy. Choć udało się opanować stolicę, spiskowcy nie utworzyli rządu, nie znaleźli wodza, ani nawet nie wydali odezwy o celach ruchu.
W tej sytuacji rzucone kości zebrała Rada Administracyjna, czyli rząd Królestwa, powstaniu przeciwny, widzący w nim szaleńczą wręcz lekkomyślność. Czyż bowiem małe Królestwo Polskie mogło się przeciwstawić wielkiemu imperium, które pokonało Napoleona? Bezczynność Konstantego, przybycie do Warszawy coraz większej liczby polskich oddziałów i przede wszystkim nacisk ulicy, skłoniły Radę do oddania władzy w ręce człowieka z jednej strony popularnego, a z drugiej niechętnego wojnie z Rosją.
Józef Chłopicki
Oba warunki spełnia! Chłopicki. Służbę wojskową rozpoczął w 1788 roku od stopnia szeregowca w armii rosyjskiej. Jednak już podczas wojny polsko-rosyjskiej w obronie Konstytucji 3 maja służył w szeregach polskich. Prawdziwą karierę zrobił w Legionach Dąbrowskiego, a potem w szeregach wojsk polskich w Hiszpanii. Odznaczony Legią Honorową i Virtuti Militari, w 1809 roku dosłużył się stopnia generała brygady. W wojsku Królestwa Polskiego nie zagrzał długo miejsca, a to z powodu rozczarowania brakiem awansu, a potem konfliktu z księciem Konstantym.
Zrzuciwszy mundur, Chłopicki stał się symbolem oporu wobec despotycznego cara. Niezasłużenie, bowiem trzymał się z dala od spisków, a noc listopadową spędził w teatrze oraz przy karcianym stoliku.
- Półgłówki zrobiły burdę, którą wszyscy ciężko przypłacić mogą
- oświadczył jednemu ze spiskowców, odrzucając propozycję stanięcia na czele powstania.
5 grudnia nie uchylił się jednak od przyjęcia dyktatorskiej władzy. Za najważniejsze zadanie uważał porozumienie z carem Mikołajem I, dlatego nie tylko nie przeszkadzał Konstantemu w marszu na wschód, ale wręcz mu pomagał. W dniu, gdy wielki książę osiągnął Włodawę, do Petersburga wyruszyli wysłannicy dyktatora - minister skarbu Królestwa, książę Franciszek Drucki-Lubecki oraz Jan Jezierski.
Zwłoka spowodowana misją była na rękę carowi Z jednej strony, pozwalała bezpiecznie wycofać się Konstantemu, z drugiej zaś dawała czas na ściągnięcie wojsk z głębi Rosji. W pierwszych dniach powstania Rosjanie mieli nad granicą jedynie VI Korpus, rekrutowany na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej. Nie mogli więc mieć pewności co do lojalności służących w nim jako młodsi oficerowie Polaków.
Gdy wysłannicy Chłopickiego dotarli do stolicy imperium, Mikołaj wydał już dyspozycje. W odezwie do Polaków nawoływał do przywrócenia porządku, zaprzestania zbrojeń i złożenia broni. Odkładane z dnia na dzień spotkanie z posłami doszło wreszcie do skutku 28 grudnia i zakończyło się niczym. Car żądał zdania się na jego łaskę lub niełaskę. O postulatach polskich, takich jak przestrzeganie konstytucji Królestwa, nie było mowy. Wiele zarzucano Chłopickiemu, w tym nadmierną ostrożność i brak wiary w sukces. Nie można mu jednak zarzucić zdrady (choć i to czyniono).
Nie chciał brać na swe sumienie upadku powstania i represji. Gotów był wypełnić wolę cara jedynie wówczas, gdy podobnego zdania będzie rząd i obradujący w Warszawie sejm. Gdy ten ostatni odmówił spełnienia carskich żądań, 17 stycznia 1831 roku Chłopicki złożył dyktaturę. 25 stycznia sejm spalił ostatnie mosty, uchwalając przez aklamację akt detronizacji cara.